Dzień 4 – Klasztor Santa Maria di Cerrate, Grotta del Poesia, Torre Sant’Andrea, Otranto, Gallipoli, Nardo.
Ostatni dzień naszego pobytu w Apulii chcieliśmy spędzić na leniwym, spokojnym zwiedzaniu Półwyspu Saletyńskiego. No cóż, może tym lenistwem to jednak nie przesadzajmy. Wstaliśmy o 6.30, a po zjedzeniu lekkiego (w stylu włoskim) śniadania, pożegnaliśmy się z naszą gospodynią, dziękując za miły pobyt i ruszyliśmy w kierunku południowej części obcasa. Naszym pierwszym celem było, położone na uboczu, z dala od głównych szlaków i nieznane turystom, Opactwo Santa Maria di Cerrate (niedaleko Lecce). Niedawne badania archeologiczne i analizy historiograficzne pozwoliły ustalić, że
Opactwo Santa Maria di Cerrate
opactwo zostało założone przez Boemondo d’Altavilla w XI wieku. Obiekt pełnił funkcję opactwa, domu wiejskiego i centrum produkcji, przede wszystkim, zboża i oleju. W 1711 roku opactwo zostało splądrowane przez tureckich piratów i stopniowo ulegało zniszczeniu i zapomnieniu, które trwało aż do jego odbudowy w 1965 roku. Aktualnie opactwo znajduje się pod opieką Fondo Ambiente Italiano. W głównej części zespołu
Wnętrze kościoła
opactwa znajduje się kościół, zbudowany w stylu romańskim, z przepięknie zachowanym portykiem po lewej stronie. a tuż obok, XVI-wieczna studnia. W obrębie murów znajdują się budynki o charakterze mieszkalno-gospodarczym, aktualnie wykorzystywane jako przestrzeń muzealna. Położenie opactwa jest magiczne. Wśród licznych gajów oliwnych, plantacji i pół uprawnych, w „szczerym polu” wyłaniają się niepozorne zabudowania, skrywające w sobie średniowieczny skarb. Ciekawym rozwiązaniem dla odwiedzających opactwo jest około 15-minutowy film, ukazujący zawirowania historyczne i znaczenie opactwa dla regionu. Obsługa obiektu służy pomocą i szczegółowo tłumaczy trasę zwiedzania, a sklep muzealny bogaty jest w lokalne produkty spożywcze i rękodzieło. W obrębie opactwa spodobały się nam gromady kaktusów, pasieka z ulami i ogród warzywno-owocowy z drzewami cytrusowymi. Mieliśmy czas na eksplorację przestrzeni wokół, ponieważ przybyliśmy do opactwa pół godziny przed jego otwarciem (jak to zwykle z nami bywa), później zwiedzając go praktycznie sami.
Opactwo Santa Maria di Cerrate i widok na kościół z portykiem i studnię
Pozytywnie nastrojeni ruszyliśmy na wybrzeże w okolicach Otranto. Bo to właśnie to wybrzeże słynie z mostów skalnych i grot – naturalnie utworzonych przez skaliste klify. Znajdują się tutaj także liczne zatoki skalne. My postanowiliśmy odwiedzić dwie najsłynniejsze formacje, utworzone naturalnie w procesach geologicznych. Pierwszą z nich była Grotta del Poesia (Grota Poezji). Słynna z tego powodu, że jak sama nazwa wskazuje, kiedyś była grotą, ale zawalił się w niej strop i utworzył największy na świecie naturalny basen, który posiada połączenie z morzem. Podobno w okresie wakacyjnym, kiedy woda w basenie nie jest wzburzona, oblegana jest przez plażowiczów kąpiących się w jej ciepłych wodach. Tuż obok groty znajduje się rezerwat archeologiczny Area archologica di Roca Vecchia – który niestety był zamknięty (byliśmy tam dzień przed otwarciem sezonu).
Widok na skaliste klify
Grotta del Poesia
Jadąc dalej wzdłuż saletyńskiego wybrzeża dotarliśmy do miejscowości Sant’Andrea. W miejscowości tej zachwyca jeden z największych na tym wybrzeżu mostów skalnych, który też, obok plaży Polignono a Mare, najczęściej pojawia się w folderach biur podróży i przewodnikach po tym regionie. Będąc tam, wpatrując się w turkus wody obijający się o te formację skalne, miałoby się ochotę wskoczyć do tej wody, niestety o tej porze odrobinę na to za zimnej.
Most skalny Sant’Andrea
Kolejną miejscowością, która zdecydowaliśmy się odwiedzić, nasyciwszy się urodą apulijskiej przyrody, było Otranto. To zaledwie 6-tysięczne miasteczko zostało wpisane na listę najpiękniejszych miejsc Włoch (I borghi piu belli d’Italia). Otoczone jest pierścieniem murów obronnych, które zachowały się niemal w całości. My, pozostawiając samochód na ulicznym parkingu, udaliśmy się w stronę Starówki wchodząc na nią od strony Zamku aragońskiego. Postanowiliśmy jednak, że najwyższa pora na mały lunch, udając się do Blu Bar Bistro, znajdującego się w samym centrum historycznej starówki przy porcie. Tradycyjnie w menu znaleźliśmy opcje wegańskie. Mili kelnerzy chętnie do nas zagadywali, a usłyszawszy, że jesteśmy „dalla Polonia”, przynieśli nawet dodatkowe przystawki.
Widok z nadbrzeżnej promenady
Posileni, udaliśmy się na spacer po Starym Mieście. Pierwszym miejscem, do którego dotarliśmy, idąc urokliwymi uliczkami, była katedra Zwiastowania NMP, która swoim
Katedra Zwiastowania NMP
stylem architektonicznym przypomina inne tego typu obiekty z regionu. Z nadbrzeżnej promenady rozpościera się wspaniały widok, gdzie błękit nieba łączy się z turkusem wody. Znajduje się tutaj również pomnik Monumento agli Eroi e Martiri, upamiętniający wydarzenia z 14 sierpnia 1480 roku. Spacerując dalej udaliśmy się do kościoła św. Piotra – bizantyńskiego, z architekturą przywodzącą na myśl greckie cerkwie. W centrum historycznym miasta stoi również Torre dell’Orologio, czyli wieża zegarowa, charakterystyczna dla tego typu włoskich miasteczek. Otranto to także nazwa cieśniny oddzielającej Półwysep Apeńiński od Bałkańskiego. Z Otranto do Albanii w linii prostej drogą morską jest zaledwie 75 km. Całe miasto bogate jest w lokale gastronomiczne i bazę noclegową. W samym jego centrum znajduje się piaszczysta plaża.
Monumento agli Eroi e Martiri
Starówka Otranto
Z Otranto, znajdującego się nad morzem Adriatyckim, postanowiliśmy pojechać, przecinając półwysep, na jego drugą stronę, do Gallipoli, leżącego nad morzem Jońskim.
Widok na Stare Miasto Gallipoli
Jest to miasto położone częściowo na stałym lądzie, częściowo na wyspie, gdzie znajdziemy głównie Stare Miasto połączone z lądem za pośrednictwem mostu drogowo-kolejowego. Wjeżdżając do Gallipoli, tego 20-tysięcznego miasta, samochód zostawiliśmy w jego „nowszej części”, przy wybrzeżu i urządzając sobie spacer przy nabrzeżnej promenadzie, udaliśmy się w kierunku Starówki. Pierwszym obiektem napotkanym przez nas w drodze na wyspę był Kościół Santa Maria del Canneto, położony tuż przy wodzie, obiekt z burzliwą historią zniszczeń i odbudowań. Wychodząc z kościoła, napotykamy na małą urokliwą kapliczkę św. Krystyny, obok której znajduje się Fontanna Grecka, co świadczy o wpływach greckich w tym regionie. Następnie przechodząc przez most im. Jana Pawła II, weszliśmy na wyspę. Po lewej stronie znajduje się zamek Gallipoli z XIII wieku, od którego odchodzą mury obronne otaczające całą wyspę. Obwód wyspy to około 1,5 km. Przechodząc obok zamku udaliśmy się w głąb starówki. Weszliśmy na ulicę Riviera Armando Diaz, przy której znajduje się wiele restauracji i sklepów. Idąc dalej, doszliśmy do ulicy Via Duomo, przy której naszym oczom ukazała się istna perełka Otranto, konkatedra św. Agaty. Niestety przez ścisłą zabudowę trudno podziwiać fasadę tego obiektu. Jej wnętrze jest zaskakujące, ściany i sklepienie zdobią malowidła, charakterystyczne dla tzw. malarstwa monumentalnego, podobnego do tego, który znajdziemy w Wenecji.
Wnętrze konkatedry św. Agaty
Wychodząc z konkatedry udaliśmy się dalszą drogę, mijając całkiem sympatyczny „sklep bożonarodzeniowy”, a dalej w piwnicach jednej z kamienic postanowiliśmy zatrzymać się we Frantoi Ipogei, tj. podziemnej olejarni. Po wizycie w tym muzeum ruszyliśmy w kierunku Riviery Sauro, która biegnie wzdłuż murów, a z której można podziwiać zabudowania miejskie i zyskuje się widok na zatokę Tarencką. W starym mieście odwiedziliśmy jeszcze kościół św. Franciszka z Asyżu i kościół św. Dominika. Wracając już w stronę zamku Gallipoli, napotkaliśmy na wyjątkową uroczystość. Otóż w piątek poprzedzający Wielki Tydzień ulicami miasta rusza procesja Matki Boskiej Bolesnej, która rozpoczyna się pod konkatedra i tam też wraca. W asyście orkiestry, niesiona jest rzeźba Matki Boskiej. Poniżej zamieszczam krótki filmik, na którym widać „żałobników” oraz rzeźbę.
Stare Miasto Gallipoli
Widok na plażę przy starówce
Wchodząc do fortyfikacji, spodziewaliśmy się czegoś więcej. Poza podziemiami nie zachwyciła nas wystawa historii światła, historii mydła itp. – mieliśmy wrażenie, że brakuje pomysłu na to miejsce. Brakowało nam historii samej twierdzy. Na uwagę zasługuje tuż przy wyjściu wystawa fotografii wielkoformatowych prezentująca życie religijne mieszkańców Gallipoli. Po spacerze jeszcze po nowej części miasta, ruszyliśmy dalej kierując się już w stronę Brindisi.
Widok z zamku Gallipoli na Stare Miasto
Zatrzymaliśmy się w Nardo, które jest miastem około 30-tysięcznym, położonym 25 km od Lecce. To miasto znajdujące się poza szlakami turystycznymi, bez typowej turystycznej infrastruktury, za sprawą czego można poczuć prawdziwie lokalny klimat. Przy
Guglia Immacolata
głównym placu, bawiły się dzieci, starsi Włosi siedzieli na ławkach i głośno rozmawiali o lokalnych sprawach. Część osób siedziała przy kawie, kobieta zamiatała przed swoim domem. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od głównego placu miasta Piazza Antonio Salandra, na którym znajduje się przepiękna Guglia Immacolata (Iglica Niepokalanej), po jednej stronie pierzei placu wznosi się Palazzo di Citta, niedaleko od niego znajduje się kościół Santa Maria del Carmine i kościół św. Dominika. Wszystkie obiekty, które oglądaliśmy, ale także zabudowania starówki są utrzymane w stylu późnobarokowym. Wszystko przez trzęsienie ziemi, które nawiedziło to miasto w 1743 roku i dokonało poważnych uszkodzeń i zniszczeń. W tym mieście, jak w żadnym innym tego dnia, zaznaliśmy prawdziwy spokój. Ze starówki udaliśmy się do dawnego klasztoru franciszkańskiego, w którym aktualnie znajduje się unikatowe w tym regionie Muzeum Prehistorii, oferujące podróż w czasie do epoki sprzed 75 milionów lat i poprzez kolejne ery przeprowadzające nas po historii ewolucji człowieka. Ekspozycje zgrupowane są w cztery sekcje, a zbiory pochodzą z regionalnych stanowisk paleontologicznych. Na uwagę w mieście zasługuje także Zamek przy Piazza CesareBattisti, który aktualnie mieści w sobie przestrzeń poświęconą na wystawy, organizacje i urzędy publiczne. Wyjeżdzając z Nardo o 19.00, udaliśmy się w stronę Brindisi.
Kościół św. Dominika
Nardo
Będąc na miejscu postanowiliśmy odwiedzić po raz kolejny Maccheroni Ristoranti Pizza, aby zjeść pizzę i pełni wrażeń udaliśmy się na lokalne lotnisko, aby oczekiwać na powrót do Polski.
Apulia zdecydowanie zachwyciła nas swoim południowym charakterem. Na naszą korzyść przemawiała również pora roku, jaką wybraliśmy na podróż do tego regionu. Szczyt sezonu przypada na koniec lipca i sierpień, kiedy to Włosi wybierają się na urlop. Bardzo wiele udało się nam zobaczyć, choć zdajemy sobie sprawę, że wiele miejsc pozostało jeszcze do odkrycia. A zatem z pewnością będziemy musieli tutaj wrócić.
20 odpowiedzi na „Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 3”
Anonim
Czytając poprzedni i ten wpis,widzę że Apulia Cię zachwyciła i ja jestem pod wrażeniem.Widok na skalne klify,Most skalny Sant'Andrea oraz Grota del Piersią zachwycają,aż wierzyć się nie chce że natura to stworzyła,a kolor wody jest przepiękny.Zachwycasz swymi opisami i zarażasz mnie pasją do takich miejsc.Zresztą każdy zakątek we Włoszech jest godny uwagi .Więc czekam na dalsze wpisy
Nie byłam jeszcze we Włoszech, ale po przeczytaniu Twoich wpisów chciałabym się tam znaleźć! I jestem pewna, że z takim „przewodnikiem” zwiedzanie to byłaby czysta przyjemność.Piękne opisy i piękne zdjęcia.Pisz i prowadź tego bloga dalej….robisz to bardzo ciekawie!
Wooooooow kolejna cudowna podróż, opactwo robi wrażenie, i cała Apulia również zrobiła na mnie ogromne wrażenie, czyta się Ciebie z wielkim zaciekawieniem. Dziękuję za każdą podróż!
Zwiedzałam Apulie w kwietniu i mimo kapryśnej pogody byłam zachwycona!Twój blog odkryłam dzisiaj i bardzo żałuję że nie skorzystałam wcześniej!Pisz ,robisz to świetnie!
Hej ! Jeśli jeszcze kiedyś natrafisz na procesję z trzeba tubistami na czele, uprzejmie proszę goń ją z całych sił i nakręć dłuższy film. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Cześć! Nie chciałem pchać się w tłum żałobników (biegnąć) z telefonem w ręku, stąd tak film z boku 😉 Jednak jak następnym razem będę w Gallipoli w okresie Wielkanocy, będę wypatrywał idącej procesji i uwiecznię z innej perspektywy;-)
[…] Zapraszam do zapoznania się z innymi miejscami w Apulii, które już opisywałem:Ceglie Messapica – poza głównym turystycznym szlakiemMassafra – dwa wąwozy, jedno miastoGravina in PugliaApulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 1Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 2Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 3 […]
[…] Zapraszam do zapoznania się z innymi wpisami dotyczącymi regionu Apulii:1. Castel del Monte – tajemnica zaklęta w ośmiokącie2. Jovis Natio czyli Giovinazzo3. Trani – kolejna apulijska perła4. Massafra – dwa wąwozy, jedno miasto5. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 16. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 27. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 3 […]
[…] włoskiego południa. Część 12. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 23. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 34. Trani – kolejna apulijska perła5. Śladami przeszłości w Ruvo di Puglia6. Castel del Monte […]
Dodaj komentarz