Sorrento. Miasto na klifie

         
            Słysząc nazwę Sor(r)ento fanom motoryzacji może przyjść na myśl nazwa samochodu marki Kia. Jednak w tym wpisie nie będę zajmował się samochodami. Pisząc o Sorrento mam na myśli piękne miasto położone na Półwyspie Sorrentyńskim nad Zatoką Neapolitańską. Krytycy mogą powiedzieć, że miasto nie słynie ani z wyjątkowych plaż, ani powalających zabytków. Niemniej jednak, od ponad 100 lat przyciąga rzesze turystów. Wszystko za sprawą piosenki Torna a Surriento (wł. Wróć do Sorrento) napisanej przez Giovanniego Battista de Curtis, a skomponowanej przez jego brata Ernesto, która stała się jedną z najbardziej znanych tzw. pieśni neapolitańskich. W Polsce spopularyzowana przez Annę German, a na świecie przez Elvisa Presleya. Pieśń to jedno, ale to zapierające dech w piersi widoki nadają prawdziwą magię temu miejscu. Zamieszkuje tu około 15 tysięcy mieszkańców i jak większość miast tego wybrzeża zostało założone przez greckich kolonistów. Początkowo nadano mu nazwę Surrentum, nawiązująca do mitycznych syren, którym w starożytnym mieście poświęcono osobną świątynię.

        Z Neapolu do Sorrento dostaniemy się za pośrednictwem linii Vesuviane, funkcjonującej jako pociąg podmiejski. Ostatnią stacją jest właśnie Sorrento, a trasa swój początek ma na stacji Napoli Porta Nolana (to właśnie na tej stacji warto zająć miejsce w pociągu, ponieważ na kolejnych wsiadają rzesze turystów). Koszt biletu to około 5 euro w jedną stronę, ale lepiej rozważyć opcję zakupu karty Campania Artecard – szczególnie jeśli planujemy pobyć w Kampanii przez kilka dni.

            
            Wysiadając na stacji kolejowej warto udać się w lewo w kierunku głównego placu miasta – Torquata Tasso, nazwanego na cześć pisarza pochodzącego z Sorrento, autora powieści „Jerozolima wyzwolona”, gdzie również znajduje się jego pomnik. Będąc na placu warto zwrócić uwagę na wieżę zegarową będącą częścią Sedile di Porta. W pobliżu placu znajduje się tzw. Dolina Młynów – Vallone dei Mulini. Jest to wąwóz powstały w grubych osadach tufu wulkanicznego opadłego na to miejsce w wyniku erupcji superwulkanu sprzed 40 tysięcy lat. Dziś jest to miejsce porośnięte bujną roślinnością, na którego dnie znajdują się ruiny młyna, jednego z wielu, które stały w tym miejscu.


        My wracając z mostu nad doliną, zajrzeliśmy do lokalnego sklepu, zachwycającego ogromną kolekcję wyrobów z drewna w przeróżnych kształtach i formach.

        Z placu rozciąga się również widok na drugą stronę wąwozu, otwierającą się na morze, z której można zejść na dół po krętych schodach lub zjechać serpentynową drogą.

        Sorrento to także miasto cytryn. Sklepy, kawiarnie, restauracje oferują szereg przeróżnych produktów związanych z cytrynami. Niezwykle popularnym alkoholem jest tutaj Limoncello. Przechadzając się po starówce warto skosztować lokalnych przysmaków. My skusiliśmy się na lody w lokalnej Gelaterii, gdzie kosztowaliśmy pysznych lodów cytrynowych. Tutaj istotna uwaga, aby dokładnie pytać o ceny poszczególnych produktów. Lokalsi potrafią podnosić ceny nieświadomym turystom.

       
      Fani kina włoskiego mogą kojarzyć poszczególne lokalizacje Sorrento z licznych scenerii filmowych. Jednym z najbardziej popularnych filmów jest film Pane amore e… (wł. Chleb, miłość i…) z Sophią Loren w roli głównej.

        Spacerując dalej po Starym Mieście, kolejnym punktem obowiązkowym był Kościół św. Franciszka z Asyżu, do którego przylegają piękne krużganki klasztorne. Odwiedzając to miejsce, nieświadomie zostaliśmy gośćmi ślubu, odbywającego się w jego murach. Wychodząc ukradkiem stanęliśmy przed rzeźbą świętego, obok którego rozlokował się lokalny artysta z maszyną do pisania z przypiętą tabliczką „Stabilisci un titolo a piacere e otterrai la tua poesia” (wł. wybierz tytuł, a otrzymasz swój wiersz). Bardzo oryginalne i pomysłowe!

        Dosłownie obok mieści się park, z którego rozciąga się przepiękny widok na zatokę. Stąd też prowadzi długie zejście na kamienistą plażę publiczną. Naokoło znajdują się liczne mosty i mostki będące własnością prywatnych przedsiębiorców i właścicieli hoteli, na które można wejść za opłatą.

        Sorrento choć z pozoru nie wyróżnia się na tle wielu innych bogatych w zabytki miast Italii, to jednak ma w sobie coś magicznego i trudnego do opisania, co stanowi o jego specyfice. Każdemu, kto odwiedza Kampanię i chce zobaczyć coś więcej, niż zakłada „program must-see” (na który składają się Neapol, Wezuwiusz i Pompeje), szczerze polecam zajrzenie właśnie tutaj.
                                                                                                                   Ciao!

Szopka neapolitańska w Sorrento – więcej o szopkach w innym poście

Zapraszam również do zapoznania się z postem Caserta – królewski pałac i jego ogrody, jako kontynuacja podróży po regionie Kampanii


2 odpowiedzi na „Sorrento. Miasto na klifie”

  1. Sorrento zrobiło na mnie również ogromne wrażenia 😘 przepięknie 😘kolejna cudowna podróż za którą bardzo dziękuję

    Polubienie

  2. W 100% zgadzam się z opisem…Sorento ma magiczną moc ..Trzeba tam być aby poczuć ten klimat…..polecam

    Polubienie

Dodaj komentarz