Pozostając w regionie Zatoki Neapolitańskiej, warto odwiedzić miasto o jakże wdzięcznej nazwie – Ercolano. Choć Pompeje przyćmiewają Ercolano swoją popularnością, to nie można zapomnieć, że w tym ostatnim także znajdują się ruiny starożytnego miasta Herkulanum, które podobnie jak Pompeje, ucierpiało w wyniku wybuchu wulkanu. Jak podają niektóre źródła historyczne, nazwa starożytnego miasta wzięła się od imienia półboga Herkulesa, który ukończywszy dwanaście prac i zbierając się w powrotną drogę do domu, miał założyć to wspaniałe miasto. W okresie wpływów rzymskich miasto upodobali sobie najbogatsi arystokraci, budując w nim swoje wille.
![]() |
| Herkulanum |
![]() |
| Herkulanum |
Podobnie jak Pompeje w 79 r., miasto zostało pochłonięte przez rozżarzony muł wulkaniczny i przykryte warstwą popiołu. Pozostało zapomniane na dziewięć wieków, aż do momentu, gdy około 1000 r., zaczęto budować nowe miasto na zgliszczach starożytnych zabudowań.
Bez wątpienia główną atrakcją dzisiejszego Ercolano Park Archeologiczny Herkulanum. Choć musi ustąpić miejsca Pompejom pod względem rozmachu, to stanowisko archeologiczne jest jednak zachowane w dużo lepszym stanie. Możemy pospacerować po starożytnych ulicach, zaglądając do rozlicznych willi, term, czy też magazynów portowych.
Godnym uwagi w Parku Archeologicznym jest Dom Papirusów, w którym znaleziono papirusowe zwoje, przechowywane obecnie w Bibliotece Narodowej w Neapolu (niestety willa niekiedy jest zamknięta dla zwiedzających).
Warto też przespacerować się po samym Ercolano, gdzie panuje trochę mniejszy zgiełk niż w Neapolu. Ulicę tutaj są spokojniejsze, mieszkańcy zdają się nie przejmować tłumami turystów, przemieszczającymi się pomiędzy stacją a parkiem archeologicznym. Odwiedzenie Parku Archeologicznego Herkulanum i miejscowość Ercolano możemy potraktować jako punkt startowy wyprawy na Wezuwiusza. Wielu przewoźników autobusowych na wulkan wyjeżdża spod budynku dworca kolejowego. Tak też było w naszym przypadku. Wybraliśmy usługi Vesuvio Express, zakupując bilet autobusowy w dwie strony (Ercolona-Wezuwiusz) oraz wejściówkę na sam wulkan. Warto wspomnieć, że taki bilet dobrze zarezerwować z pewnym wyprzedzeniem. Nam szczęśliwe udało się kupić ostatnie miejsca w przeddzień wyjazdu, ale zwykle nie jest to już możliwe albo ceny są znacznie wyższe. Autobus zawiózł nas pod samo wejście na wulkan. Opcję pieszej wycieczki wzdłuż, a w zasadzie to po, drodze raczej odradzam.
![]() |
| Główne wejście do Parku Narodowego Wezuwiusza |
Parco Nazionale del Vesuvio został założony w 1995 roku w celu ochrony walorów przyrodniczych i wulkanotwórczych tego miejsca. Zwiedzanie krateru rozpoczyna się od bramy wejściowej, znajdującej się tuż przy bramie parkingu dla autobusów. Należy pamiętać, że wejścia na teren parku są limitowane – co 10 minut na teren parku wpuszczanych jest nie więcej niż 25 osób. Na szczyt wulkanu prowadzi nieutwardzona ścieżka, której pokonanie zajmuje około 20 minut spacerem. Momentami droga bywa bardziej stroma, ale generalnie nie powinna sprawić problemu nawet osobom, które mają problem z poruszaniem się. W razie czego można wypożyczyć, oczywiście za drobną opłatek, kijek. Uwaga spoiler – ci, którzy na szczycie spodziewają się zobaczyć wrzącą lawę, gęsty dym, kłęby siarki uwalniające się z krateru, mogą być odrobinę rozczarowani… Krater to wielki dół porośnięty roślinnością (endemiczną), z którego gdzieniegdzie widać niewielkie strużki ulatniającego się dymu. W drodze na wulkan i niedaleko jego szczytu znajdują się dwa sklepy, które oferują produkty spożywcze (w znacznie zawyżanych cenach) oraz pamiątki.
![]() |
| Widok z drogi na szczyt |
![]() |
| Widok ze szczytu na Neapol |
![]() |
| Krater wulkanu |
![]() |
| Krater wulkanu |
Wejście na teren Wezuwiusza jest możliwy przez cały rok – zawsze od 9 – natomiast godziny zamknięcia są zależne od pory roku, w której się tam wybieramy. Musimy pamiętam o odpowiednim ubiorze, bo o ile jesteśmy na gorącym południu, wulkan pozostaje górą, na której panują zmienne warunki atmosferyczne. Nam na szczęście udało się wchodzić na Wezuwiusz w dogodnych warunkach pogodowych, gdzie ze szczytu rozciągał się przepiękny widok na Zatokę Neapolitańską.
Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że Wezuwiusz był naszym drugim z kolei włoskim wulkanem, który mieliśmy okazję zobaczyć. Wchodzenie na jego szczyt było ekscytujące, jednak widoki zdecydowanie mniej przejmujące niż na sycylijskiej Etnie. Ale o tym to już w innym poście…
Ciao!
Po więcej opowieści o Kampanii zapraszam do zapoznania się z postami:
oraz trochę o tym jak tanio podróżować po Włoszech:













Dodaj komentarz