Matera: pomiędzy pięknem a nędzą

        Matera to miasto, o którym wiele już zostało napisane. Położona jest w południowej części Włoch w regionie Bazylikata. To region południowych Włoch, na zachodzie graniczący z Kampanią, na północy i wschodzie z Apulią, a na południu z Kalabrią. Bazylikata ma również krótki odcinek wybrzeża nad Morzem Tyrreńskim na południowym zachodzie. Stolicą regionu Bazylikata jest Potenza. Głównym pasmem górskim są tu Dolomity Lukańskie, z najwyższym szczytem Monte Pollino (2248 m n.p.m.), który znajduje się na granicy z Kalabrią.

        Matera jest bardzo  popularnym celem turystycznych wypraw, które najczęściej rozpoczynają się w sąsiedniej Apulii (skąd możemy dojechać do Bazylikaty pociągiem lub autobusem). Można rozważyć skorzystanie z jednodniowych wycieczek do Matery organizowanych przez apulijskie biura podróży (oferują transport, oprowadzanie  z przewodnikiem oraz inne atrakcje). Matera znana jest głównie ze swojej starej części nazywanej Sassi , co w języku włoskim oznacza kamienie.
        Rzeczywiście miasto wykuto w skałach, wymuszając tarasowy układ ulic i domów. Początkowo za domy służyły skalne groty, na których później zaczęto wznosić budynki. Jeszcze do połowy XX wieku Sassi były miejscem zamieszkania wielu ludzi, żyjących w bardzo trudnych warunkach, bez dostępu do wody czy kanalizacji. Dopiero w latach 50. XX wieku rząd włoski rozpoczął proces przesiedlenia mieszkańców do nowo wybudowanych domów, uznając Sassi za miejsce, w którym panują nieludzkie warunki życia. Matera została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO i była Europejską Stolicą Kultury w 2019 roku.
         W labiryncie ulic i zaułków łatwo się zgubić. Zatem radzimy odnaleźć wieżę lub inny charakterystyczny punkt, na podstawie którego łatwiej będzie nam poruszać się w gąszczu  zaułków. Mając do dyspozycji cały dzień, można pozwolić sobie na swobodne błądzenie po uliczkach. 
        Do głównych miejsc godnych odwiedzenia zaliczyć można XIII-wieczną Katedrę Najświętszej Marii Panny i Świętego Eustachego, Kościół Najświętszej Marii Panny z Idris oraz Kościół św. Jana z Monterrone. Oczywiście warto także zajrzeć do jednego z domu w grotach: Casa Grotta di Vico Solitario lub Casa Grotta del Casalnuovo.  
        Atmosferę dawnych Sassi doskonale oddał Carlo Levi w swojej powieści „Chrystus zatrzymał się w Eboli”. Ten wybitny pisarz przybliżył nam obraz codziennego życia Sassi, słowami wypowiadanymi przez siostrę narratora:
„Drzwi były z powodu gorąca pootwierane. Przechodząc zaglądałam do wnętrz, które nie miały żadnych okien tylko drzwi dostarczające powietrza i światła. Czasem nie było nawet drzwi. Wchodziło się z góry po schodkach i zasuwało otwór. W owych ciemnych dziurach o ścianach z ziemi, widziałam łóżka, nędzne graty i łachmany. Na podłodze leżały psy, barany, kozy i świnie. Każda rodzina ma do rozporządzania jedną taką jamę i sypiają tu wszyscy razem: mężczyźni, kobiety, dzieci i zwierzęta. W ten sposób żyje dwadzieścia tysięcy ludzi. Dzieci bez liku. W upale, w chmarach much, w kurzu jest ich pełno wszędzie, zupełnie nagich albo okrytych jakimś łachmanem. Nie widziałam nigdy takiego obrazu nędzy, a przecież jestem przyzwyczajona już, z racji mego zawodu, mieć do czynienia co dnia z dziesiątkami dzieci biednych, chorych i źle utrzymanych. O tak rozpaczliwym widowisku nie miałam jednak pojęcia. Patrzyłam na dzieci siedzące przy drzwiach w gnoju, w słońcu, z oczyma na pół przymkniętymi, o powiekach czerwonych i nabrzmiałych. Muchy wciskały się do chorych oczu, a dzieci nie czuły, że im muchy włażą do oczodołów. To była jaglica. Wiedziałam, że tu panuje, ale widok choroby w tak strasznym brudzie i w tej nędzy był przejmujący. Spotkałam też inne dzieci z twarzami pomarszczonymi jak u ludzi starych i wysuszonych z głodu, o włosach pełnych wszy i nieczystości. Większość z nich miała brzuchy wzdęte, olbrzymie, a twarze żółte i cierpiące wskutek malarii. Kobiety widząc, że zaglądam przez drzwi, zapraszały mnie do wejścia. Widziałam wiec w tych jaskiniach ciemnych i cuchnących, leżące na ziemi dzieci, przykryte jakimiś łachmanami i dzwoniące zębami w ataku febry. Inne znów wyniszczała do ostateczności czerwonka. Niektóre twarzyczki z wosku dawały do myślenia, że tu panuje coś gorszego od malarii, może gorączka tropikalna, może Kala Azar, czarna febra. Matki także wynędzniałe, trzymające przy zwiędłej piersi źle odżywione niemowlęta, witały mnie uprzejmie, lecz ponuro. W tym prażącym słońcu miałam chwilami wrażenie, że znalazłam się w środku miasta dotkniętego zarazą.”
       Zwiedzając Sassi dzisiaj, na każdym kroku widzi się nowoutworzone hotele, pensjonaty, restauracje, kawiarnie, sklepy czy butiki. Turystyczne oblicze zdaje się przesłaniać prawdziwą istotę tego miejsca. Pamięć o niezwykle trudnych warunkach,  w jakich jeszcze nie tak dawno temu żyli mieszkańcy grot, ustępuje miejsca dość płytkiemu zachwytowi nad estetycznymi walorami Sassi. Dlatego właśnie warto przyjechać do Matery wczesnym rankiem, najlepiej w okresie poza „wysokim” sezonem. Dzięki temu będziemy mieli odrobinę szansę dotknąć jej ambiwalentnego piękna.

    

                                                                                                                Ciao!

Zapraszam do zapoznania się z ostatnim wpisem:
1. Opactwo Santo Spirito w Majelli – duch historii w otoczeniu niezwykłej przyrody


Dodaj komentarz