
Boże Narodzenie w Kampanii to czas głęboko zakorzeniony w tradycji, rodzinnych spotkaniach i zapachach kuchni południowych Włoch. Święta są tu pełne życia — ulice rozświetlają świąteczne iluminacje, w domach powstają misternie zdobione szopki, a na stołach królują lokalne specjały, od ryb po słodkie struffoli.
TRADYCJE I LEGENDY ŚWIĄTECZNE Z KAMPANII
Tradycję w regionie Kampania związane ze Świętami Bożego Narodzenia są bardzo bogate, w myśl polskiego przysłowia „Co kraj, to obyczaj”, w przypadku Kampanii moglibyśmy powiedzieć „Co miasto/wioska, to obyczaj”. Bez wątpienia jeśli chodzi o tradycje i legendy bożonarodzeniowe, to Neapol wybija się na pierwszy plan. Postaram się przybliżyć tylko część różnych tradycji i legend z tak bogatego w nie regionu, jakim jest Kampania.
Szopka Neapolitańska
W Kampanii, a zwłaszcza w Neapolu, Boże Narodzenie nie istnieje bez szopki — presepio, której tradycja ma kilkaset lat i jest silnie zakorzeniona w codziennym życiu mieszkańców. To nie tylko dekoracja świąteczna, ale domowy rytuał, do którego podchodzi się z ogromną dbałością o każdy szczegół. Wiele rodzin co roku rozkłada tę samą szopkę, uzupełniając ją o nowe elementy kupione na słynnej ulicy San Gregorio Armeno, pełnej małych warsztatów, gdzie od pokoleń tworzy się figurki z terakoty lub papier-mâché. Oprócz tradycyjnych postaci biblijnych – Maryi, Józefa, Dzieciątka Jezus, pasterzy i Trzech Króli – można tam znaleźć także miniaturowe wizerunki współczesnych osób: polityków, piłkarzy, aktorów, piosenkarzy.

Szopka w Neapolu to żywa struktura – nigdy nie jest ukończona raz na zawsze. Co roku pojawia się nowy domek, zwierzę czy postać, a wiele rodzin przekazuje swoje presepi z pokolenia na pokolenie. Zgodnie ze zwyczajem, Dzieciątko Jezus umieszcza się w żłóbku dopiero o północy w Wigilię. Szopki można podziwiać nie tylko w domach, lecz także w kościołach, muzeach i na ulicach miasta. W Neapolu to właśnie one, bardziej niż choinka, tworzą świąteczną atmosferę i przypominają, że Boże Narodzenie to przede wszystkim czas wspólnoty, cierpliwego budowania i przywiązania do tradycji.

Tombola – rozrywka podczas świąt
Tombola to jedna z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych tradycji świątecznych w Kampanii, zwłaszcza w Neapolu. Gra, której początki sięgają XVIII wieku, narodziła się w wyniku sporu między królem Karolem III Burbonem a dominikaninem ojcem Gregorio Marią Rocco. Władca chciał zalegalizować loterię państwową, podczas gdy zakonnik uważał ją za niemoralną i sprzeczną z nauką Kościoła. Ostatecznie król zawiesił grę jedynie na czas Bożego Narodzenia, lecz neapolitańczycy szybko znaleźli sposób, by obejść zakaz — zaczęli grać w domach, tworząc własną, świąteczną wersję loterii, która z czasem przyjęła nazwę tombola.

Gra, oparta na losowaniu 90 liczb, szybko stała się rodzinnym rytuałem i nieodłącznym elementem świątecznych spotkań. Zasady są proste: prowadzący (tzw. krupier) losuje liczby z koszyka — panariello — a uczestnicy zaznaczają je na swoich kartach, często używając fasoli, soczewicy czy kawałków makaronu. Wygrywa ten, kto jako pierwszy zakryje wszystkie liczby na jednej karcie, czyli zrobi tombolę, ale po drodze przyznaje się także mniejsze nagrody – ambo, terna, quaterna i cinquina.
Nieodłącznym elementem gry jest neapolitańska smorfia – system humorystycznych skojarzeń, w którym każda liczba od 1 do 90 ma własne znaczenie: 8 to Madonna, 17 to nieszczęście, 33 to lata Chrystusa, 75 to Pulcinella, a 90 symbolizuje strach. Ten język liczb i symboli nadaje grze wyjątkowy, lokalny charakter.

Choć dziś tombola znana jest w całych Włoszech, a jej amerykańska odmiana – bingo – stała się popularną grą hazardową, w Neapolu wciąż zachowała swój pierwotny, domowy wymiar. To nie hazard, lecz zabawa przy wspólnym stole, pełna śmiechu, żartów i drobnej rywalizacji, bez której trudno wyobrazić sobie świąteczny wieczór w kampanijskim domu.
Ciociole – suszone owoce w roli głównej
Pod koniec świątecznego posiłku w Kampanii zawsze przychodzi pora na ciociole – suszone owoce, bez których nie sposób wyobrazić sobie neapolitańskiego Bożego Narodzenia. Na stole pojawia się kosz pełen orzechów włoskich, laskowych, migdałów, suszonych fig, daktyli i pistacji – tzw. spassatiempo, czyli „zabijacz czasu”, po który sięga się podczas rozmów, otwierania prezentów czy rodzinnych gier, jak tombola.

Nazwa ciociole ma niejasne pochodzenie. Według jednych pochodzi od słowa ciocio, oznaczającego „drobiazg” lub „głupstwo”, bo suszone owoce, choć lubiane, uchodziły za najmniej wytworny element świątecznego menu. Inni twierdzą, że wywodzi się z onomatopei – od dźwięku, jaki wydają orzechy uderzające o siebie w koszyku (cio-cio), gdy ktoś po nie sięga. Niezależnie od etymologii, ich obecność na stole ma znaczenie symboliczne: w neapolitańskiej tradycji wierzy się, że w tym czasie do świątecznego stołu zasiadają również dusze zmarłych, a suszone owoce są jedynym pokarmem, jaki mogą spożywać. Dlatego kosz ciociole pozostawia się często na stole do końca wieczoru – na znak pamięci, wspólnoty i ciągłości między żywymi a tymi, którzy odeszli.
Anime pezzentelle – na pomoc duszą czyścowym
W Neapolu, stolicy Kampanii, życie od zawsze splata się ze śmiercią, a jednym z najstarszych przejawów tej relacji jest kult anime pezzentelle — dusz czyśćcowych, ubogich i zapomnianych, które nie zaznały godnego pochówku. Zwyczaj ten, sięgający XVII wieku, narodził się wraz z kontrreformacyjnym duchem epoki, gdy Kościół katolicki zachęcał wiernych do modlitw i mszy w intencji zmarłych, tworząc w ten sposób liturgiczną więź między światem żywych a umarłych. W Neapolu jednak pobożność ludowa poszła dalej, nadając tej więzi szczególnie intymny i emocjonalny wymiar.

Kult dusz czyśćcowych rozwinął się przede wszystkim wokół kościoła Santa Maria delle Anime del Purgatorio ad Arco, położonego przy Via dei Tribunali, w sercu miasta. W jego hypogeum powstało niezwykłe sanktuarium — miejsce, w którym wierni od wieków otaczają czcią anonimowe czaszki, utożsamiane z duszami czyśćcowymi. Zgodnie z tradycją, można „adoptować” jedną z nich: oczyścić ją, udekorować i modlić się do niej, prosząc o łaski lub wstawiennictwo. Wiara głosi, że dusza, której czaszkę się otacza troską, odwzajemnia się pomocą i ochroną w życiu codziennym.
Ta relacja między żywymi a zmarłymi przekracza granice czasu i śmierci. W adwencie oraz w dniach poprzedzających Boże Narodzenie wierni modlą się gorliwie za dusze czyśćcowe, zapalają świece i pozostawiają na ołtarzach drobne notatki z prośbami o spełnienie życzeń, które nabierają mocy, jeśli podczas modlitwy dotknie się czaszki. W całym hypogeum widać ślady tej niezwykłej więzi: świece, kwiaty, różańce i karteczki z modlitwami, świadczące o miłości, współczuciu i głębokim zaufaniu do tych zapomnianych dusz.

Wśród nich szczególnym kultem otaczana jest czaszka Łucji, ozdobiona welonem ślubnym i koroną, uważana za relikwię młodej arystokratki, która zmarła tuż po ślubie. Według ludowej tradycji to właśnie Łucja stała się opiekunką żon i pośredniczką modlitw kobiet proszących o szczęście w małżeństwie.
Choć w 1969 roku kardynał Ursi oficjalnie zakazał tego kultu, uznając go za zbyt daleki od nauki Kościoła, pobożność ludowa nie zanikła. Do dziś przez kraty oddzielające ulicę od hypogeum napływają modlitwy, westchnienia i świece. Neapolitańczycy nadal wierzą, że nawet w świecie umarłych istnieje wzajemna pomoc — i że zapomniane dusze, przyjęte z miłością, potrafią odwdzięczyć się nadzieją i łaską.
Legenda o księdzu i… kasztanach?!
Kasztany jadalne księdza, po neapolitańsku ’e castagne d’o prevete, to jede z najbardziej charakterystycznych bożonarodzeniowych przysmaków Kampanii. Choć dziś są popularne przede wszystkim w Neapolu, gdzie podaje się je z suszonymi owocami (’o spassatiempo) na zakończenie świątecznego posiłku lub podczas rodzinnych gier i wspólnego otwierania prezentów, ich historia sięga głęboko w tradycję Irpinii, a zwłaszcza miejscowości Montella w prowincji Avellino. To właśnie tam, w sercu górzystego regionu, narodził się zarówno zwyczaj ich przyrządzania, jak i legenda, która nadała im niezwykłą nazwę.

Według najbardziej znanej wersji opowieści, pewien kapłan z Irpinii otrzymał w darze duży kosz kasztanów i załadował je na swojego muła, by zabrać do klasztoru. Zwierzę, przeciążone ładunkiem, potknęło się, a cały zapas kasztanów wpadł do rzeki. Mieszkańcy wioski, widząc to, zaczęli śmiać się z duchownego, uznając, że jego wysiłek poszedł na marne. Jednak kapłan, zdeterminowany, by nie dać się ośmieszyć, zebrał wszystkie kasztany z wody i zaniósł je do pieca, by je wysuszyć. Ku swojemu zaskoczeniu odkrył, że po upieczeniu i lekkim uwędzeniu kasztany nabrały wyjątkowego smaku — były chrupiące na zewnątrz, a miękkie i słodkie w środku.
Wieść o tym przypadkowym odkryciu szybko się rozeszła, a ludzie, zachwyceni smakiem nowego przysmaku, przestali drwić z księdza i nazwali te kasztany na jego cześć castagne del prete — „kasztanami księdza”.

Dziś tradycja ta przetrwała w niemal niezmienionej formie. Kasztany z Montelli, oznaczone znakiem DOP (Denominazione di Origine Protetta), są uważane za jedne z najlepszych we Włoszech. Ich produkcja pozostaje wierna dawnym metodom: świeże kasztany suszy się na rusztach przez około dziesięć dni, następnie praży w piecach, a później zanurza w wodzie i winie, aby nabrały miękkości i głębi smaku. Rezultatem jest delikatny, aromatyczny i słodki przysmak, który od wieków towarzyszy neapolitańskim Świętom Bożego Narodzenia — najlepiej smakujący w towarzystwie kieliszka gotowanego wina lub likieru ziołowego.
List do rodziców, pod talerzem
Jeszcze zanim świąteczne przysmaki pojawiły się na stołach, w powojennych neapolitańskich domach istniał niezwykle czuły rytuał — list do rodziców. Pisały go dzieci, często w szkolnych ławkach, pod czujnym okiem nauczycielki. Na delikatnym papierze, starannym, dziecięcym pismem, rodziły się słowa prostych obietnic i wielkich uczuć: „Kochany Tato, Kochana Mamo, obiecuję, że będę grzeczny…” — i choć zdania te brzmiały skromnie, wypełniały domy emocją, której żadne świąteczne danie nie mogło dorównać.
Gotowy list, uroczyście złożony, trafiał pod talerz ojca, który — jakby zupełnym przypadkiem — odnajdywał go w odpowiednim momencie. Była to chwila wzruszenia, milczenia i dumy, w której czułość mieszała się z łagodnym uśmiechem. Napisane z dziecięcą szczerością słowa stawały się małym świątecznym rytuałem miłości, świadectwem wdzięczności i przywiązania.

List musiał być nienaganny — nie tylko pięknie napisany, ale też pełen dobrych intencji i obietnic: posłuszeństwa, pilności, miłości do rodziców i dziadków. To nie był list z prośbami o prezenty, lecz raczej mały akt wiary w dobro, które zaczyna się od słów i gestów.
Rok po roku zwyczaj ten powracał z tą samą siłą i czułością. Dzieci, pełne zapału, powtarzały swoje przyrzeczenia, często dodając kilka nowych postanowień i marzeń. A choć po chwili wzruszenia nadchodził czas, gdy zapach tortani, węgorza i gorącej zupy przywracał codzienny głód, to przez ułamek sekundy cały świat zatrzymywał się w ciszy — w tej jednej, kruchej chwili między słowem „kocham” a stukiem łyżki o talerz.
KUCHNIA ŚWIĄTECZNA Z KAMPANII
W Neapolu Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas modlitwy i rodzinnych spotkań, lecz także prawdziwa uczta tradycji. Każde danie ma tu swoje znaczenie – od symbolicznej ryby wigilijnej po słodkie przysmaki, które kończą świąteczny obiad. Zapach smażonego baccalà, aromat miodu i przypraw, dźwięk śmiechu przy stole – to właśnie smak neapolitańskich Świąt.
Świąteczne Antipasti
W Neapolu Wigilia, ma charakter wyłącznie rybny. Na stole nie może zabraknąć antipasto di frutti di mare, czyli przystawki z owoców morza – zarówno w wersji surowej (crudi), jak i lekko podduszonej (al sauté). Często towarzyszy im polpo all’insalata – sałatka z ośmiornicy, doprawiona oliwą z cytryną i pietruszką.

Podczas świątecznego obiadu dnia następnego, przystawki przybierają bardziej mięsny charakter. Na stole pojawia się klasyczna deska wędlin: salame, capicollo, sopressata, prosciutto oraz salsiccia secca, symbol obfitości i domowego ciepła.

Świąteczne Primi piatti
Wigilijny wieczór należy do makaronów z owocami morza – najczęściej spaghetti con le vongole, czyli makaronu z małżami, przygotowywanego w dwóch wariantach: bianchi, w wersji białej, z oliwą, czosnkiem i pietruszką, i rossi, w wersji czerwonej, z dodatkiem pomidorów.

W dniu Bożego Narodzenia króluje natomiast coś zupełnie innego – la minestra maritata, dosłownie „zupa małżeńska”, zwana po neapolitańsku a’ menesta ’mmaretata. To starożytne danie łączące mięso (najczęściej wieprzowe i drobiowe) z warzywami liściastymi, jak cykoria, kapusta i brokuły. Symbolizuje udane połączenie przeciwieństw – jak w dobrym małżeństwie.

Nie może też zabraknąć pasta al ragù napoletano, czyli makaronu w gęstym, długo gotowanym sosie mięsnym, którego aromat wypełnia cały dom.
Świąteczne Secondi piatti
W Wigilię na stołach króluje smażona ryba – przede wszystkim baccalà fritto (dorsz smażony w cieście) i capitone fritto, czyli smażony węgorz, a właściwie jego samica. Capitone ma dla Neapolitańczyków znaczenie symboliczne: przypomina węża z rajskiego ogrodu, dlatego jego smażenie w wigilijny wieczór oznacza wypędzenie zła i zwycięstwo dobra. Przygotowanie węgorza dawniej było niemal rytuałem – ryba, wciąż żywa i niezwykle silna, wymagała odwagi, a jej ostateczne usmażenie miało niemal mistyczny wymiar. Złocista, chrupiąca skórka i delikatne wnętrze symbolizowały triumf smaku nad strachem.

Obok węgorza i dorsza pojawia się również pesce al forno – pieczona ryba (często dorada lub labraks) oraz frittura di calamari e gamberi, czyli lekka mieszanka smażonych kalmarów i krewetek. Do tego podaje się świeże owoce, frutta di stagione, i suszone – frutta secca, takie jak orzechy, figi czy daktyle.

W dzień Bożego Narodzenia tradycyjnie serwuje się gallina in brodo – rosół z kury, a także carne al ragù, czyli mięso duszone w tym samym sosie, w którym wcześniej gotowano makaron. Obowiązkowym dodatkiem jest insalata di rinforzo – sałatka z marynowanych warzyw i kaparów – oraz broccoli al limone, brokuły doprawione sokiem z cytryny.
Świąteczne Dolci
Po obfitym posiłku przychodzi czas na słodkości – nieodłączny element neapolitańskich Świąt.
Na stole pojawiają się struffoli – maleńkie kulki ciasta smażone na smalcu, obtaczane w gorącym miodzie i ozdabiane kandyzowanymi owocami oraz kolorowymi posypkami. Ich zapach ciepłego miodu to prawdziwy aromat neapolitańskiego Bożego Narodzenia.

Drugim klasykiem są roccocò – twarde, aromatyczne pierścienie z migdałów i przypraw korzennych, o recepturze sięgającej XVIII wieku. Obok nich nie może zabraknąć mustaccioli (lub mustacciuoli) – romboidalnych ciasteczek z miodowego ciasta, oblewanych czekoladą, pachnących mieszanką przypraw pisto (cynamonu, goździków, gałki muszkatołowej i pieprzu).

Wśród świątecznych ciasteczek pojawiają się także susamielli, w kształcie litery „S”, wywodzące się z klasztorów neapolitańskich. Każdy ich rodzaj miał swoje przeznaczenie: dla arystokracji, dla grajków ulicznych i dla duchowieństwa.

Całość wieńczy panettone – miękkie, drożdżowe ciasto z rodzynkami i kandyzowanymi owocami, które przywędrowało z północy Włoch, lecz zadomowiło się na neapolitańskim stole, tworząc razem z orzechami, figami i daktylami słodką harmonię świąt.

BOŻE NARODZENIE W KAMPANII
W Kampanii Boże Narodzenie wiąże się przede wszystkim z szopką neapolitańską, tradycją gry w tombolę oraz zwyczajem podawania suszonych owoców ciociole, często interpretowanych jako symbol obecności zmarłych przy świątecznym stole. W Neapolu żywy jest też ludowy kult dusz czyśćcowych (anime pezzentelle), legenda o „kasztanach księdza” z Irpinii oraz powojenny zwyczaj listu do rodziców ukrywanego pod talerzem. Wigilia ma charakter rybny: podaje się owoce morza, sałatkę z ośmiornicy, spaghetti z małżami oraz smażonego dorsza i węgorza, a w dzień Bożego Narodzenia – minestra maritata, makaron z ragù, rosół z kury i dania mięsne z klasycznymi dodatkami. Świąteczne słodkości to przede wszystkim struffoli, roccocò, mustaccioli, susamielli, panettone oraz suszone owoce i orzechy.
Zdjęcia wykorzystane w tym wpisie pochodzą zarówno z zasobów własnych, jak i zostały częściowo wygenerowane przy użyciu narzędzia AI. Mają one charakter poglądowy i służą wyłącznie celom ilustracyjnym.
Dodaj komentarz