Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 2

W tym poście chciałbym opisać dalsze dni spędzone w przepięknej Apulii w południowych Włoszech. Dla osób, które są tu pierwszy raz zachęcam do zapoznania się z postem Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 1

Polignano a Mare, Monopoli, Parco Naturale Regionale Dune Costiere da Torre Canne a Torre San Leonardo, Ostuni, Brindisi – dzień 3
        Kolejnego dnia, po intensywnym zwiedzaniu i wyciskaniu każdej chwili jak cytryny, wstaliśmy dość wcześnie. Tam gdzie się wybieraliśmy, w godzinach okołopołudniowych zazwyczaj zbiera się cała rzesza turystów. Zatem ponownie wsiedliśmy do naszego macchina piccola (wł. małego samochodu) i ruszyliśmy przed siebie drogą ekspresową do pierwszego celu naszej podróży – Polignano a Mare. To właśnie zdjęcia tamtejszej plaży goszczą w większości instagramowych i facebookowych „pocztówek” z tego miejsca. Jak zwykle nie mieliśmy problemu z zaparkowaniem samochodu, który zostawiliśmy na ogólnodostępnym parkingu przy ulicy, poza ścisłym centrum, a to dlatego, że woleliśmy przespacerować się promenadą lub inną drogą blisko morza.
Widok od strony Lungomare Cristoforo Colombo na Stare Miasto
Idąc najpierw Lungomare Cristoforo Colombo, po prawej stronie towarzyszył nam cały czas widok turkusu pięknego morza i zabudowania miasta po lewej. Następnie weszliśmy w ulicę Via Roma, na której nad naszymi głowami odnajdywaliśmy kolejne wersy piosenki „Nel blu dipinto di blu” , znanej lepiej pod tytułem „Volare” Domenica Modugno. Dla przypomnienia:
„Penso che un sogno così non ritorni mai più
Mi dipingevo le mani e la faccia di blu
Poi d’improvviso venivo dal vento rapito
E incominciavo a volare nel cielo infinito
Volare, oh, oh
Cantare, oh, oh, oh, oh
Nel blu dipinto di blu
Felice di stare lassù”
tłum. „Myślę, że taki sen już nigdy nie wróci
Pomalowałem ręce i twarz na niebiesko
I nagle zostałem porwany przez wiatr
I zacząłem latać po nieskończonym niebie
Leć, och, och
Śpiewaj, och, och, och, och
W kolorze niebieskim pomalowanym na niebiesko
Szczęśliwy, że tam jestem”
Któż nie zna tej piosenki? Wspomnienia… Sam pomnik Domenico Modugno znajduje się w centrum miasta. Nucąc słowa piosenki, szliśmy dalej dochodząc do Piazza Giuseppe Verdi, gdzie po prawej stronie wyłania się piękna Porta Vecchia (Stara Brama) prowadząca do Starego Miasta, do którego zresztą za chwilę wrócimy. Mijając plac weszliśmy na most Ponte Borbonico, z którego widzieliśmy już cel naszej wyprawy. Schodząc po schodach po lewej stronie mostu, weszliśmy pod niego, a następnie udaliśmy się poprzez Ponte Roma w dół. Wchodząc chyba na najbardziej urokliwą plażę na całym apulijskim wybrzeżu – Lama Monachile. Plaża jest wciśnięta pomiędzy dwa klify. Fasady domów po prawej stronie wtapiają się w klif, wyglądając jakby z niego wyrastały.
Lama Monachile
Porte Borbonico

Widok na plażę z Ponte Borbonico

Cattedrale Santa Maria
Assunta in Cielo

Tak się złożyło, że gdy dotarliśmy na plażę (kto rano wstaje…), okazało się, że jesteśmy tam sami i dzięki temu mogliśmy naprawdę cieszyć się tym miejscem. Potem wróciliśmy tą samą drogą na most, aby tym razem wejść przez Porta Vecchia i następnie udaliśmy się w kierunku Piazza Vittorio Emanuele II – głównego placu dawnego centrum miasta. Przy placu tym znajduje się Cattedrale Santa Maria Assunta in Cielo z okazałą dzwonnicą.
Ważnym i odznaczającym się budynkiem przy tym placu jest Palazzo dell’Orologio. Warto pobłądzić w krętych, wąskich uliczkach, bo w ten sposób zupełnie przez przypadek wyjść na taras widokowy. Na klifie Polignano a Mare jest naprawdę sporo tarasów widokowych. My oczywiście poszliśmy na Terrazza Santa Stefano, gdzie rozkoszowaliśmy się przy okazji un caffé (wł. espresso) i un cornetto (wł. rogalik). Wracając cieszyliśmy się przedpołudniowym spokojem tego miejsca. To co we Włoszech (przede wszystkim południowych) najbardziej mi się podoba to rozwieszone pranie na ulicach, uliczkach i balkonach wiążące się z charakterystycznym ładnym zapachem. Zawsze wtedy odnoszę wrażenie, że wszyscy Włosi mają ten sam proszek do prania lub płyn do płukania.


Widok na Stare Miasto i morze z Terrazza Santa Stefano

Wracając do samochodu ponownie szliśmy wzdłuż nadmorskiej promenady. Wsiadając do niego, zostawiliśmy za sobą to magiczne miasto i ruszyliśmy w kierunku Monopoli.
Uliczki Polignano a Mare

        Monopoli to miasto oddalone o około od 8-10 kilometrów od Polignano a Mare. Nazwa tego miejsca pochodzi z czasów, gdy dominowały tu wpływy greckie. Mono polis oznacza tyle co wyjątkowe miasto. Przyznać trzeba, że Grecy już wtedy się nie mylili. Dla nas to miasto numer 2 tej podróży. Miasto to liczy sobie ok. 44 tysięcy mieszkańców, co daje się odczuć w większej ilości turystów i wzmożonym ruchu drogowym. Nasz samochód jak zwykle zostawiliśmy przy ogólnodostępnym parkingu w pobliżu jednej z głównych ulic – Via Pasquale Camicia, z której idąc na południe udaliśmy się w kierunku Piazza Milite Ignoto, z pomnikiem Luigi Capitanio, który był honorowym mieszkańcem Monopoli. Dalej udaliśmy się do Centro Murattiano i w sumie tutaj zaczęła się nasza eksploracja starówki. Pierwszym miejscem, do którego zajrzeliśmy, był skrywający barokowe wnętrze Kościół św. Franciszka z Asyżu. Następnie, zagłębiając się w uliczki, doszliśmy do Piazza Giuseppe Garibaldi przy której znajduje się biblioteka i bardzo dobra lodziarnia Bella Blu Monopoli, gdzie posiadają opcje wegańskie. Skusiliśmy się na lody z dwoma naprawdę dużymi gałkami. Odbijając trochę z placu, w stronę północno-zachodnią, natrafiliśmy na Kościół Rettoria s. Maria Amalfitana – wyjątkowy obiekt sakralny ze względu na okres jego powstania (XII w.) i kryptę znajdującą się pod nim. Wracając na plac udaliśmy się w kierunku nabrzeża dochodząc którymi uliczkami do Porto Antico – antycznego portu. To właśnie tutaj można zrobić doskonałe zdjęcia idealnie pasujące do folderów turystycznych. Niebieskie łódki lekko poruszane falami na tle jasnych fasad budynków okalających ten port zachwycą chyba każdego. 
Porto Antico

Porto Antico

Obchodząc go, skierowaliśmy się ku Zamkowi Karola V, który otwiera wejście na Molo Margherita. Dalej idąc promenadą Lungomare Santa Maria, poprzez jedną z wąskich uliczek wyszliśmy tuz obok małej kapliczki s.Maria della Zaffara, aby stąd po krętych uliczkach dojść do Plazzo Palmieri. Ruszyliśmy w kierunku Konkatedry Maria Santissima della Madia. Tuż obok, po prawej stronie bazyliki, wznosi się okazała fasada z zegarem (jak się okazuje, tylko atrapą), a za nią znajdują się miejskie zabudowania. 

Konkatedra Maria Santissima della Madia
Tuż obok bazyliki natrafimy na Muzeum Diecezjalne Monopoli, posiadające w swojej kolekcji obiekty sakralne, ale także okazały zbiór malarstwa, takich malarzy włoskich jak Palma il Giovane, Andrea Miglionico czy Paolo Veronese. Ciekawy jest także gabinet biblioteczno-archiwalny z bogatym księgozbiorem, który można podziwiać w przeszklonych regałach. W całym muzeum obowiązuje zakaz fotografowania, co jest przypominane na każdym kroku (naszym cieniem była kustoszka aż nadto dbająca o przestrzeganie tego punktu regulaminu). Po wyjściu z muzeum udaliśmy się w kierunku kościoła Rettoria Santa Maria del Suffragio del Purgatoria Nativa di Maria, który niestety okazał się być zamknięty dla zwiedzających. Wracając na uliczki starówki, odrobinę zgłodnieliśmy, dlatego postanowiliśmy zjeść niezawodną we Włoszech foccacię (idealna okołolunchową przekąskę). Weszliśmy zatem do Mani in Pasta Monopoli, gdzie zamówiliśmy foccacię na ciepło z pomidorkami koktajlowymi, oliwkami i bazylią – brzmi prosto, ale smakuje niesamowicie! Następnie pokręciliśmy się po Starym Mieście, zmierzając już w stronę samochodu. Tego dnia było około 23 stopni, a więc idealna pogoda do zwiedzania.
        Kolejnym celem naszej wyprawy był Parco Naturale Regionale Dune Costiere da Torre Canne a Torre San Leonardo, który zwiedzaliśmy po obu stronach przecinającej go drogi ekspresowej. Park został utworzony w 2006 roku i zajmuje powierzchnię około 1100 akrów. Na jego obszarze znajdują się siedliska przyrodnicze, grunty orne pod nadzorem ekologicznym, prastare gaje oliwne, podziemne olejarnie, Masseria – historyczne farmy oraz liczne stanowiska archeologiczne. My najpierw dotarliśmy do istnie archetypicznego włoskiego gaju oliwnego. Sceneria tego miejsca była użyta w filmie Pinocchio (z 2018), Il primo incarico (z 2010), ale także serial Braccialetti rossi (Czerwone bransoletki) realizowany od 2014 roku. Spacerowanie wśród cudownej przyrody Parco Naturale sprawiło nam trudną do opisania radość. Z drugiej strony parku, znajdującej się na wybrzeżu Adriatyku, zatrzymaliśmy się przy Torre San Leonardo. Turkus wody kontrastował tu z majestatycznym kamiennym wybrzeżem. Dookoła znajdowały się jednak całe osiedla domków letniskowych, które, co naturalne o tej porze roku, były w przeważającej mierze opustoszałe. Po kilkuminutowym spacerze po plaży udaliśmy się w stronę samochodu.
Parco Naturale Regionale

Prastary gaj oliwny w Parco Naturale Regionale
Widok na morze i Torre San Leonardo (z lewej)

Panorama Ostuni

Kolejnym celem naszej wyprawy było Ostuni. Określane jako „białe miasto” ze względu na to, że niemal wszystkie domy znajdujące się w mieście są pomalowane na ten właśnie kolor. My zwiedzanie tego miasta rozpoczęliśmy przy Piazza della Libertà, który jest zarazem największym placem w mieście. Przy tym placu znajduje się ratusz, a po jego przeciwnej stronie barokowy pomnik Colonna di Sant’Oronzo. Z placu udaliśmy się w głąb starówki, dochodząc do Kościoła św. Wita Męczennika z piękną barokową fasadą. Kontynuując nasz spacer, zobaczyliśmy urzekającą Konkatedrę Wniebowzięcia NMP, która jest połączeniem wpływów romańskich, gotyckich i bizantyjskich. Godnym zauważenia jest to, że Ostuni posiada zachowane (prawie w ¾) mury obronne, które aktualnie są zabudowane w większości przez domu mieszkalne. Miasto to jest jednym z najpopularniejszych ośrodków turystycznych w Apulii – położonym na łagodnym wzniesieniu, z którego widać Morze Adriatyckie. Uliczki w Starym Mieście są kręte i strome; łatwo się w nich pogubić. Liczne trattorie i restauracje ukryte są w zaułkach, często skrywających zapierające dech w piersi miejsca widokowe.

Uliczki Ostuni

Widok na mury obronne i zabudowania Starego Miasta

Po wyjeździe z Ostuni, zaczęliśmy wracać do naszego „bazowego” miasta – Brindisi – które często określona jest jako „Brama do Salento”. Półwysep Salentyński jest częścią Półwyspu Apenińskiego i charakteryzuje się znakomitymi warunkami klimatycznymi i glebami bogatymi w żelazo. Podobno Salento wyróżnia się na tle całej Apulii innością języka, kuchni, folkloru i architektury. Wieczorem spacerując po Brindisi odwiedzaliśmy miejsca, które widzieliśmy za dnia, a niektóre odwiedzaliśmy na nowo. Dzień zakończyliśmy ucztując w lokalnej restauracji – Maccheroni Ristoranti Pizza, oczywiście z opcjami wegańskimi. Cdn.

15 odpowiedzi na „Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 2”

  1. Woooooooooow kolejna niesamowita podróż po Włoszech! I nawet ja poczułam dzięki Tobie tam klimat i ta piosenka volare, super. Przepiękne widoki, te mury obronne. Porto Antico jakie zrobiło na mnie wrażenie! W sumie każde miejsce zrobił na mnie niesamowity zachwyt. Dziękuję za tą podróż i czekam za kolejnymi! Już się nie mogę doczekać!

    Polubienie

  2. Precyzyjnie opisany każdy szczegół i dodane przepiękne zdjęcia.Te uliczki Ostuni takie wąskie robią wrażenie a Porto Antiko to poprosi wygląda bajecznie… Chciałoby się być tam chociaż na chwilę…

    Polubienie

  3. Czytając tę opisy i oglądając zdjęcia wiem, że chciałabym się tam znaleźć. Dzięki Tobie wiem, gdzie mam zaplanować wakacje, robisz to rewelacyjnie i tak ciekawie, że napewno odwiedzę te miejsca.

    Polubienie

  4. Pięknie opisane każde zwiedzane przez Was miejsce.Zachwyciło mnie Solento i zapewne kiedyś się tam wybiorę

    Polubienie

  5. Cudownie opisana podróż…czytam zachwycona…

    Polubienie

  6. Pięknie opisane. Zachęca do zwiedzenia tych miejsc. Przewodnik gotowy.

    Polubienie

  7. Opis perfekcyjny, udając się z Tobą w taką podróż można być pewnym że nic nam nie umknie.

    Polubienie

  8. Bardzo szczegółowy opis podróży,warto z niego skorzystać udając się na południe Włoch.👏

    Polubienie

  9. Miałam okazję przespacerować się takimi wąskimi i stromymi uliczkami,w małej mieścinie na Calabrii.Któregoś razu złapała nas ulewa.To był niemalże horror.Myślałam,że popłynę rwącym potokiem w dół.

    Polubienie

  10. […] Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 2 […]

    Polubienie

  11. […] dwa wąwozy, jedno miastoGravina in PugliaApulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 1Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 2Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. […]

    Polubienie

  12. […] – dwa wąwozy, jedno miasto5. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 16. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 27. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. […]

    Polubienie

  13. […] innych wpisów dotyczących Apulii:1. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 12. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 23. Apulia. Ukryte piękno włoskiego południa. Część 34. Trani – kolejna apulijska perła5. […]

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi