Odwiedzając pierwszy raz region Abruzji nie spodziewaliśmy się doznać tylu wrażeń i zapierających dech w piersiach widoków. Abruzja tak bardzo daleka od północnych Włoch, ale też daleka od południowego zgiełku – znajdująca się gdzieś pomiędzy, wcale jednak nie łączy tych dwóch skrajności. Wręcz przeciwnie surowe warunki życia i w większości górzysty teren sprawia, że odkrywa się tutaj Italię z całkiem innej strony. Region ten często nawiedzany jest przez trzęsienia ziemi, co powoduje liczne zniszczenia. Pierwszy wpis dotyczący tego regionu dotyczyć będzie urokliwej miejscowości Castelvecchio Calvisio.
Miasteczko prawdopodobnie z rzymskim rodowodem, znajduje się na terenie Parku Narodowego Gran Sasso. Jest nieco mniejsze od sąsiadującego z nim Calascio. Dla nas miasteczko to stało się dobrą bazą wypadową do naszych górskich wypraw. W wiosce zachował się w nienaruszonym stanie typowy ortogonalny układ rzymskich dróg, który nadaje Castelvecchio Calvisio epileptyczny kształt.
Przechadzając się wąskimi uliczkami miasteczka podziwiać można gęstą średniowieczną zabudowę – do całości brakowało chyba tylko średniowiecznej muzyki w tle!
W centrum znajduje się kościół parafialny San Giovanni Battista z pięknym renesansowym portalem. Niestety w czasie, gdy my odwiedzaliśmy miasto, większość budynków była zamknięta z powodu trwającego remontu.
W regionie miasteczko słynie z odbywającego się tu rokrocznie festiwalu „Cicerchia”, związanego z rośliną strączkową uprawianą w tym obszarze.
W Castelvecchio Calvisio, mimo, że jest naprawdę niewielkie, znajdują się dwie trattorie. W jednej z nich udało nam się zjeść – „Le Quattro Ville”. Gdzie można skosztować przepysznych lokalnych potraw w bardzo przystępnych cenach.
Warto uczciwie powiedzieć, że dojazd do miasteczka nie należy do najprostszych – wiedzie krętymi i stromymi drogami. Tak jednak jeździ się po całej Abruzji – raz z górki, a raz pod górę.
Ciao!











Dodaj komentarz